Im jestem starsza, tym bardziej cenię sobie wsłuchiwanie się w swój głos wewnętrzny. Podążanie za nim. Słuchając siebie, odkrywam głęboko siedzące we mnie tęsknoty, kierunki działań, sens, pragnienia… Idąc za tym, czuję jak, raduje się moje serce, niesie mi to jakiś rodzaj spokoju. Ciężko to wszystko opisać, wypowiedzieć… ale coś w środku wchodzi na inny poziom. Zmienia się. Dojrzewa.
Znajdowanie czasu dla siebie w codzienności pozytywnie wpływa na poczucie zadowolenia z życia. Daje nam szansę na zregenerowanie sił, poukładanie myśli, czy odzyskanie energii. Dbając o swoje zdrowie psychiczne łatwiej budować wartościowe relacje i być zaangażowanym, w codzienne zajęcia.
Idąc przez życie, spotykamy wiele ludzi na naszej drodze. Jedni są z nami latami – towarzyszą nam w codzienności, inni są od czasu do czasu np. przy konkretnych zadaniach, okazjach, a jeszcze inni pojawiają się na chwilę i nasze drogi się rozchodzą. Pewnie też większość z nas znajdzie takie relacje, które się odnawiają po latach, ale też te, które po bardzo długim czasie się kończą. Bez względu na to, w niektórych z tych spotkań jest coś niezwykłego… I właśnie dziś będzie o tych (nie)zwykłych spotkaniach.
Od dłuższego czasu pada deszcz. Pada, a nawet leje. W momencie gdy mi lub komuś innemu przychodzi do głowy narzekanie na deszcz, na ciężkie przeżywanie życia związane z deszczową aurą przychodzi mi do głowy pewien obrazek.
Pytanie po co żyję jest jednym z głębszych i ważniejszych pytań jakie możemy sobie zadać. W końcu pytamy o sens naszego życia. Na pewno jest pytaniem wymagającym jednocześnie warto się z nim zmierzyć. Dziś zapraszam was aby przyjrzeć się trzem sposobom, dzięki którym można odkrywać sens życia.