Im jestem starsza, tym bardziej cenię sobie wsłuchiwanie się w swój głos wewnętrzny. Podążanie za nim. Słuchając siebie, odkrywam głęboko siedzące we mnie tęsknoty, kierunki działań, sens, pragnienia… Idąc za tym, czuję jak, raduje się moje serce, niesie mi to jakiś rodzaj spokoju. Ciężko to wszystko opisać, wypowiedzieć… ale coś w środku wchodzi na inny poziom. Zmienia się. Dojrzewa.
Znajdowanie czasu dla siebie w codzienności pozytywnie wpływa na poczucie zadowolenia z życia. Daje nam szansę na zregenerowanie sił, poukładanie myśli, czy odzyskanie energii. Dbając o swoje zdrowie psychiczne łatwiej budować wartościowe relacje i być zaangażowanym, w codzienne zajęcia.
Idąc przez życie, spotykamy wiele ludzi na naszej drodze. Jedni są z nami latami – towarzyszą nam w codzienności, inni są od czasu do czasu np. przy konkretnych zadaniach, okazjach, a jeszcze inni pojawiają się na chwilę i nasze drogi się rozchodzą. Pewnie też większość z nas znajdzie takie relacje, które się odnawiają po latach, ale też te, które po bardzo długim czasie się kończą. Bez względu na to, w niektórych z tych spotkań jest coś niezwykłego… I właśnie dziś będzie o tych (nie)zwykłych spotkaniach.